Wprowadzenie, bo na rozdział za krótkie, ale tytuł to ,,rozdział 1".
Dziwne, nie?
Rosemary Goldie Jenkins
Dziwne, nie?
Rosemary Goldie Jenkins
Szyszka!
Spojrzałam
w dół na to, co mnie okropnie przeraziło. No żeby szyszek się
bać? Choć zaatakowała mnie z zaskoczenia. Spadła na mnie i mnie
oświeciła, przecież jest już piętnaście po ósmej, a zajęcia
zaczynają się trzydzieści po. Spóźnienie pierwszego dnia? W
sumie... Nie. Nie ma mowy, nie można popełniać błędów z
przeszłości i lekceważyć wszystko naokoło. Nawet rzeczy tak
przyziemne jak przyjście na czas na zajęcia. Do nowej szkoły.
Cholera, nowa szkoła, nowi nauczyciele, nowe wszystko. Psorzy z
jednej strony są przeze mnie znani, a z drugiej kompletnie nie wiem
jacy są. I jak tu przeżyć? Wejść tak po prostu i suszyć zęby
do wszystkich? I jeszcze pokój. Podobno będę go z kimś dzielić,
a jedyne co mnie pociesza, to, to że będzie to dziewczyna. Przecież
z facetem do pokoju mnie nie wsadzą...
Pociągnęłam
łyk wody z butelki, po czym rozglądając się przez przejście dla
pieszych, przeszłam przez ulicę. Droga na umówione miejsce
niebezpiecznie się dłużyła, bo po drugiej stronie miałam być
już od dwudziestu minut. Ale oczywiście Goldie musi się spóźnić,
inaczej być nie może. Przecież nie byłabym sobą, gdybym się nie
spóźniła. W ogóle to cud, że Daryl zgodził się mnie podwieźć,
bo mogło być znacznie gorzej, wtedy to bym wcale do akademii nie
doszła. Bo moje przyśpieszenie...
Otworzyłam
drzwi od czarnego Audi i szybko zasiadłam na miejscu pasażera.
Brunet siedzący za kierownicą spojrzał na mnie spojrzeniem
pełnym... złości?
-
Mary, czy ty zawsze musisz się spóźniać, do cholery? Mogłabyś
chociaż zacząć to jakoś normalnie, a nie pierwszego dnia od razu
pokazywać, że jest się nieodpowiedzialnym – założył na nos
okulary przeciwsłoneczne i odpalił silnik, który już nie raz nas
zawiódł. Ale całe szczęście nie teraz.
-
Gadasz jak moja matka - uśmiechnęłam się delikatnie.
-
Ktoś musi o ciebie dbać pod jej nieobecność - nie patrząc na
drogę, zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moim
policzku.
* * *
Mocno
zaciskałam dłoń na torbie, którą trzymałam już w ręku. Daryl
odstawił mnie jedynie pięć minut po czasie, co było szalenie
niemożliwe z uwagi na to, że droga z mojego domu do akademii, to
jakieś półgodziny. No ale jak się jeździ z prędkością
światła, omijając czerwone światła i o mało nie rozjeżdżając
staruszki przechodzącej po pasach, to co się tu dziwić? Trzeba być
Darylem, żeby potrafić coś takiego. W sumie, gdybym to ja zasiadła
za kierownicą, to też tak by było. Tylko że ja spowodowałabym
wypadek i zabiła tą staruszkę na pasach. Dobrze, że zrezygnowałam
z prowadzenia auta. Bardzo dobrze.
Patrzyłam
uważnie na numerek, który widniał na małej zielonej karteczce,
którą dostałam od chyba jedynej nauczycielki w naszej szkole -
Michelle Pfeiffer, która miała i mnie nauczać. Po krótkim
rozpoczęciu roku w akademii, na którym to dyrektor Stallone
powiedział może z dwa zdania, dostałam kartkę z numerem, przed
czym jeszcze zdążyłam zapoznać się z resztą uczniów
uczęszczających na aktorstwo i malarstwo. O ile powiedzenie sobie
'cześć' się liczy, rzecz jasna. Teraz czekało mnie tylko
zapoznanie się z moją współlokatorką, która podobno nie zjawiła
się na rozpoczęciu. Jednak co się dziwić? Ja też bym prawie nie
zdążyła, może to nas połączy? Spóźnianie się, to jest
dopiero pasja, która łączy ludzi.
Odgarnęłam
blond pasma z czoła i z wielkimi, niebieski oczami mówiącymi
wszystkim, że jestem przerażona - pociągnęłam za klamkę od
drzwi do naszego pokoju. Boże, naszego... Teraz będę musiała
dzielić pokój z kimś kogo nie znam, co jest jeszcze gorsze niż
mieszkanie w jednym pomieszczeniu z cioteczną siostrą. Przeżyję
to spotkanie. Przecież to nikt przerażający, to tylko niska
szatynka, która się do mnie uśmiecha...?! Nie urwało mi głowy
ani dupy. Żyję. Chyba.
-
Cześć, jestem Rosemary - wyciągnęłam do niej dłoń i
uśmiechnęłam się delikatnie, na co dziewczyna odpowiedziała
szerokim wyszczerzem.
-
Cameron - powiedziała podając mi zadbaną dłoń z długimi,
granatowymi paznokciami. - Cameron Grant.
Kiedy
puściłam jej rękę, rozejrzałam się po całym naszym pokoju, w
którym znajdowały się trzy łóżka, biurka, stół i telewizor!
Telewizor, do jasnej ciasnej, tego się nie spodziewałam. Luksusowo.
Ale nic nie pobije zielono-niebiesko-żółto-pomarańczowych ścian,
cholera. Luksusowo, kolorowo i... balkon. Jeśli Daryl mnie odwiedzi,
będzie miał gdzie jarać... Bo do środka go z fajkami nie
wpuszczę, o nie. Nasmrodziłby tutaj tylko i pewnie jeszcze wlazł z
butami na moje łóżko, które wcale takie małe nie jest...
- Też
jesteś na scenografii? A może na śpiewie? - zapytała wyciągając
ze swojej czarnej walizki ubrania i układając je na regale zaraz
przy jej łóżku.
- Nie
- odparłam kładąc walizkę na zaścielonym posłaniu. - Na swoje
własne nieszczęście wybrałam malarstwo i aktorstwo.
Szatynce
na chwilę mina zrzedła, ale tylko na chwilę. Przecież osoba,
która uśmiecha się już od paru minut nie może tak po prostu
przestać się szczerzyć. Zostało jej tak.
-
Szkoda. Myślałam, że będę miała jakieś towarzystwo. Bliskie.
-
Bliskie? - spytałam patrząc na nią. Naprawdę nie wiedziałam o co
chodzi. Nie jestem jej bliska, jeszcze nie teraz. Znamy się od kilku
minut, a...
- W
końcu mieszkając razem przez pięć lat jakoś się zaprzyjaźnimy,
to nieuniknione. Inaczej się nie da, jak Boga kocham - powiedziała
zasuwając pustą już walizkę.
Ja za
to miałam dopiero przed sobą wypakowywanie się i urządzenie
swojej części...
I
całe, długie pięć lat nauki.
____________________
Hejka naklejka,
Wiem, że jest za krótki, ale jakoś nie wiedziałam co z nim zrobić, dziewczyny. XD
Następny będzie długi, obiecuję. Dobra, może nie aż tak długi, ale na pewno dłuższy od tego.
Przysięgam Wam to.
A Wy, kiedy coś wstawicie? Bo Villa coś tam gadała, że ona na samym końcu wstawi coś od siebie...
Macie coś? Bo to moje się nie popisało. ;___;
A mnie się podoba! Taki spokojny wstęp, by dało się poznać Twoja bohaterkę (i dzięki Tobie nie muszę wymyślać pierwszego dnia *bije pokłony*). Ja mam w sumie chyba połowę (ale nie jest mega długa czy coś).
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to... zaczynamy! Woohoo!
Jak zrobiłaś akapity? Bo ja z tym mam ogromny problem na Bloggerze.
UsuńCieszę się, że Ci się podoba. c:
UsuńAkapity zrobiłam w OpenOffice, bo na bloggerze trzeba by było grzebać w kodzie html, a mi się zbytnio nie chciało.
Zaczynamy!
Ale superowe. Serio, podoba mi się...
OdpowiedzUsuńI teraz czuję się jak takie jedno, wielkie beztalencie, jeszcze jak Nyks i Villa wrzucą rozdziały to się pewnie wgniotę w podłogę. :')
Robisz takie długie opisy, ja tak nie potrafię. Hehs.
Po co ja Wam tu? XD To miłe, ale będziecie miały mnie dość.
*policzek w twarz od samej siebie*
Dobra, jest już okej. Ogarnęłam się w miarę.
Spoko, Faith. Ogółem mówiąc, podoba mi się i w sumie ukradłaś mi pomysł z cytatem piosenki na początku. XD
Ale shh.
Zabieram się za pisanie.
Jakie długie opisy?!?!?!?!
UsuńTo jest krótkie, te opisy mi się kompletnie nie podobają. ;____;
Przeczytałam ostatnio trochę Twojego rozdziału na Twoim blogu i było to o wiele lepsze od mojego.
Już raz jej użyłam na swoim blogu, a że nie miałam pomysłu to wyszło, że ta. Poza tym, kocham Klausa. <3 XD
Zabierając, zabierając, bo chcę już przeczytać!
Właśnie dlatego nie lubię tego gówna...
UsuńZabieraj się za ten rozdział! I Ty, Nyks też! Villa to w ogóle się obija... XD
Dłuższe od moich, kurde. Mi rzadko takie odchodzą.
UsuńI nie, nie mów, że jest lepszy, bo jest mega bardzo do dupy. XDD
Wychodzą*, ale ze mnie debil. ._.
UsuńA ja myślałam, że trzeba piosenkę na początku... Ups, no ale już napisałam, to jest :O
Usuń