sobota, 14 marca 2015

Rozdział 1

Wprowadzenie, bo na rozdział za krótkie, ale tytuł to ,,rozdział 1".
Dziwne, nie?


Rosemary Goldie Jenkins





Szyszka!
Spojrzałam w dół na to, co mnie okropnie przeraziło. No żeby szyszek się bać? Choć zaatakowała mnie z zaskoczenia. Spadła na mnie i mnie oświeciła, przecież jest już piętnaście po ósmej, a zajęcia zaczynają się trzydzieści po. Spóźnienie pierwszego dnia? W sumie... Nie. Nie ma mowy, nie można popełniać błędów z przeszłości i lekceważyć wszystko naokoło. Nawet rzeczy tak przyziemne jak przyjście na czas na zajęcia. Do nowej szkoły. Cholera, nowa szkoła, nowi nauczyciele, nowe wszystko. Psorzy z jednej strony są przeze mnie znani, a z drugiej kompletnie nie wiem jacy są. I jak tu przeżyć? Wejść tak po prostu i suszyć zęby do wszystkich? I jeszcze pokój. Podobno będę go z kimś dzielić, a jedyne co mnie pociesza, to, to że będzie to dziewczyna. Przecież z facetem do pokoju mnie nie wsadzą...
Pociągnęłam łyk wody z butelki, po czym rozglądając się przez przejście dla pieszych, przeszłam przez ulicę. Droga na umówione miejsce niebezpiecznie się dłużyła, bo po drugiej stronie miałam być już od dwudziestu minut. Ale oczywiście Goldie musi się spóźnić, inaczej być nie może. Przecież nie byłabym sobą, gdybym się nie spóźniła. W ogóle to cud, że Daryl zgodził się mnie podwieźć, bo mogło być znacznie gorzej, wtedy to bym wcale do akademii nie doszła. Bo moje przyśpieszenie...
Otworzyłam drzwi od czarnego Audi i szybko zasiadłam na miejscu pasażera. Brunet siedzący za kierownicą spojrzał na mnie spojrzeniem pełnym... złości?
- Mary, czy ty zawsze musisz się spóźniać, do cholery? Mogłabyś chociaż zacząć to jakoś normalnie, a nie pierwszego dnia od razu pokazywać, że jest się nieodpowiedzialnym – założył na nos okulary przeciwsłoneczne i odpalił silnik, który już nie raz nas zawiódł. Ale całe szczęście nie teraz.
- Gadasz jak moja matka - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ktoś musi o ciebie dbać pod jej nieobecność - nie patrząc na drogę, zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moim policzku. 





* * *



Mocno zaciskałam dłoń na torbie, którą trzymałam już w ręku. Daryl odstawił mnie jedynie pięć minut po czasie, co było szalenie niemożliwe z uwagi na to, że droga z mojego domu do akademii, to jakieś półgodziny. No ale jak się jeździ z prędkością światła, omijając czerwone światła i o mało nie rozjeżdżając staruszki przechodzącej po pasach, to co się tu dziwić? Trzeba być Darylem, żeby potrafić coś takiego. W sumie, gdybym to ja zasiadła za kierownicą, to też tak by było. Tylko że ja spowodowałabym wypadek i zabiła tą staruszkę na pasach. Dobrze, że zrezygnowałam z prowadzenia auta. Bardzo dobrze. 
Patrzyłam uważnie na numerek, który widniał na małej zielonej karteczce, którą dostałam od chyba jedynej nauczycielki w naszej szkole - Michelle Pfeiffer, która miała i mnie nauczać. Po krótkim rozpoczęciu roku w akademii, na którym to dyrektor Stallone powiedział może z dwa zdania, dostałam kartkę z numerem, przed czym jeszcze zdążyłam zapoznać się z resztą uczniów uczęszczających na aktorstwo i malarstwo. O ile powiedzenie sobie 'cześć' się liczy, rzecz jasna. Teraz czekało mnie tylko zapoznanie się z moją współlokatorką, która podobno nie zjawiła się na rozpoczęciu. Jednak co się dziwić? Ja też bym prawie nie zdążyła, może to nas połączy? Spóźnianie się, to jest dopiero pasja, która łączy ludzi. 
Odgarnęłam blond pasma z czoła i z wielkimi, niebieski oczami mówiącymi wszystkim, że jestem przerażona - pociągnęłam za klamkę od drzwi do naszego pokoju. Boże, naszego... Teraz będę musiała dzielić pokój z kimś kogo nie znam, co jest jeszcze gorsze niż mieszkanie w jednym pomieszczeniu z cioteczną siostrą. Przeżyję to spotkanie. Przecież to nikt przerażający, to tylko niska szatynka, która się do mnie uśmiecha...?! Nie urwało mi głowy ani dupy. Żyję. Chyba.
- Cześć, jestem Rosemary - wyciągnęłam do niej dłoń i uśmiechnęłam się delikatnie, na co dziewczyna odpowiedziała szerokim wyszczerzem. 
- Cameron - powiedziała podając mi zadbaną dłoń z długimi, granatowymi paznokciami. - Cameron Grant. 
Kiedy puściłam jej rękę, rozejrzałam się po całym naszym pokoju, w którym znajdowały się trzy łóżka, biurka, stół i telewizor! Telewizor, do jasnej ciasnej, tego się nie spodziewałam. Luksusowo. Ale nic nie pobije zielono-niebiesko-żółto-pomarańczowych ścian, cholera. Luksusowo, kolorowo i... balkon. Jeśli Daryl mnie odwiedzi, będzie miał gdzie jarać... Bo do środka go z fajkami nie wpuszczę, o nie. Nasmrodziłby tutaj tylko i pewnie jeszcze wlazł z butami na moje łóżko, które wcale takie małe nie jest...
- Też jesteś na scenografii? A może na śpiewie? - zapytała wyciągając ze swojej czarnej walizki ubrania i układając je na regale zaraz przy jej łóżku.
- Nie - odparłam kładąc walizkę na zaścielonym posłaniu. - Na swoje własne nieszczęście wybrałam malarstwo i aktorstwo. 
Szatynce na chwilę mina zrzedła, ale tylko na chwilę. Przecież osoba, która uśmiecha się już od paru minut nie może tak po prostu przestać się szczerzyć. Zostało jej tak.
- Szkoda. Myślałam, że będę miała jakieś towarzystwo. Bliskie.
- Bliskie? - spytałam patrząc na nią. Naprawdę nie wiedziałam o co chodzi. Nie jestem jej bliska, jeszcze nie teraz. Znamy się od kilku minut, a...
- W końcu mieszkając razem przez pięć lat jakoś się zaprzyjaźnimy, to nieuniknione. Inaczej się nie da, jak Boga kocham - powiedziała zasuwając pustą już walizkę. 
Ja za to miałam dopiero przed sobą wypakowywanie się i urządzenie swojej części...
I całe, długie pięć lat nauki.



____________________

Hejka naklejka,
Wiem, że jest za krótki, ale jakoś nie wiedziałam co z nim zrobić, dziewczyny. XD
Następny będzie długi, obiecuję. Dobra, może nie aż tak długi, ale na pewno dłuższy od tego.
Przysięgam Wam to.
A Wy, kiedy coś wstawicie? Bo Villa coś tam gadała, że ona na samym końcu wstawi coś od siebie...
Macie coś? Bo to moje się nie popisało. ;___;

9 komentarzy:

  1. A mnie się podoba! Taki spokojny wstęp, by dało się poznać Twoja bohaterkę (i dzięki Tobie nie muszę wymyślać pierwszego dnia *bije pokłony*). Ja mam w sumie chyba połowę (ale nie jest mega długa czy coś).
    A tak w ogóle to... zaczynamy! Woohoo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zrobiłaś akapity? Bo ja z tym mam ogromny problem na Bloggerze.

      Usuń
    2. Cieszę się, że Ci się podoba. c:
      Akapity zrobiłam w OpenOffice, bo na bloggerze trzeba by było grzebać w kodzie html, a mi się zbytnio nie chciało.
      Zaczynamy!

      Usuń
  2. Ale superowe. Serio, podoba mi się...
    I teraz czuję się jak takie jedno, wielkie beztalencie, jeszcze jak Nyks i Villa wrzucą rozdziały to się pewnie wgniotę w podłogę. :')
    Robisz takie długie opisy, ja tak nie potrafię. Hehs.
    Po co ja Wam tu? XD To miłe, ale będziecie miały mnie dość.
    *policzek w twarz od samej siebie*
    Dobra, jest już okej. Ogarnęłam się w miarę.
    Spoko, Faith. Ogółem mówiąc, podoba mi się i w sumie ukradłaś mi pomysł z cytatem piosenki na początku. XD
    Ale shh.
    Zabieram się za pisanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie długie opisy?!?!?!?!
      To jest krótkie, te opisy mi się kompletnie nie podobają. ;____;
      Przeczytałam ostatnio trochę Twojego rozdziału na Twoim blogu i było to o wiele lepsze od mojego.
      Już raz jej użyłam na swoim blogu, a że nie miałam pomysłu to wyszło, że ta. Poza tym, kocham Klausa. <3 XD
      Zabierając, zabierając, bo chcę już przeczytać!

      Usuń
    2. Właśnie dlatego nie lubię tego gówna...
      Zabieraj się za ten rozdział! I Ty, Nyks też! Villa to w ogóle się obija... XD

      Usuń
    3. Dłuższe od moich, kurde. Mi rzadko takie odchodzą.
      I nie, nie mów, że jest lepszy, bo jest mega bardzo do dupy. XDD

      Usuń
    4. Wychodzą*, ale ze mnie debil. ._.

      Usuń
    5. A ja myślałam, że trzeba piosenkę na początku... Ups, no ale już napisałam, to jest :O

      Usuń

Layout by Tyler