środa, 18 marca 2015

Rozdział 4

Weasley Brad Knox

And all my friends have gone to find
Another place to let their hearts collide
Just promise me, you'll always be a friend
Cos you are the only one

      Gdy się budzę, chodzą mi po głowie słowa ulubionej piosenki Lettie. Uśmiecham się na samą myśl, że znów zagościła w moim życiu na dłużej. Tak bardzo za nią tęskniłem...
      Przez niedokładnie zasłonięte okno wpadają promienie słońca, choć jest wcześnie. Wiem to dzięki pochrapywaniu mojego współlokatora – Ashtona. Sympatyczny gość, równie spokojny jak Lettie. Jest na efektach specjalnych, więc przeczuwam długie noce przy włączonym kompie. Cóż, on będzie musiał znieść moje notatki... Dosłownie wszędzie. Przy przydzielaniu pokoi powinniśmy zostawiać informację czy jesteśmy bałaganiarzami, bo biedny, pedantyczny Ash wylądował w pokoju ze mną. Cóż, jego problem.
      Podnoszę się i przeciągam. Mam ambitny plan obudzenia Scarlett i ruszenia wraz z nią na podbój nowej szkoły. Mam jedynie nadzieję, że nasze zajęcia się pokrywają, bo głupio by było, jakbyśmy się mijali.
      Wstaję z łóżka i zmierzam do łazienki, po drodze zgarniając z torby bokserki, spodnie i koszulkę. Rzucam je w kąt łazienki i wchodzę pod prysznic. Odkręcam najzimniejszą wodę, jaką tylko mogę. Lettie zawsze śmiała się, że mogę sobie coś odmrozić, ale co ja poradzę, że wiecznie mi za ciepło? Zawsze biorę zimne prysznice. I zdrowszy jestem. A ona kiedyś wiecznie chorowała.
      Czyściutki i pachnący wychodzę z łazienki i zerkam na współlokatora. W międzyczasie przekręcił się jedynie z jednego boku na drugi. Uśmiecham się, widząc to, po czym ruszam na korytarz. Z cichą nadzieją, że dobrze zapamiętałem numer jej pokoju zmierzam w kierunku osiemdziesiątek. Zbliżam się do trójki i słyszę głosy. Raczej wrzaski. Kłótni.
      - Skąd wiedziałeś, że tu jestem?! - to Lettie. Jej głos zawsze skacze o oktawę, gdy jest wściekła.
      - Koleżanka mi powiedziała – odpowiada męski głos, na co spinam się.
      Scarlett parska suchym śmiechem.
      - Kolejna dziwka?
      - Scarlett, proszę... - kontynuuje tamten, a ja trzymam już dłoń na klamce.
      - Zamknij tę swoją kłamliwą mordę, Robert! - syczy moja przyjaciółka, gdy wchodzę do pokoju.
      Pierwsze, co widzę to jej duże zielone oczy pełne gniewu i smutku. Zaraz potem dostrzegam jej rozmówcę – zdradliwego gnoja Roberta – i sam zaczynam odczuwać silne negatywne emocje.
      - Proszę! Szybko się pocieszyłaś – prycha w stronę Lettie.
      - To Wes, kretynie! - odpowiada, przewracając oczami. Jestem z niej dumny. Po tym, w jakim stanie była, gdy się u mnie zjawiła, bałem się, że gdyby przypadkiem znów się z nim spotkała, mogłaby się po prostu rozpłakać, a on by się nad nią pastwił.
      - Wynoś się – warczę w stronę niechcianego gościa.
      Robert mierzy mnie wściekłym spojrzeniem.
      - Nie będziesz mi rozkazywał, gówniarzu.
      Śmieję się w głos.
      - Wypierdalaj albo ci pomogę.
      Robert ocenia mnie, widzę to w jego oczach. Jest, co prawda lepiej umięśniony, ale ja jestem wyższy. I naprawdę wściekły. W takim stanie rozszarpałbym go jak szmacianą lalkę.
      Zaciska zęby, po czym wychodzi, mijając mnie trąca moje ramię, ale przymykam na to oko. Podchodzę do Lettie i bez słowa zamykam ją w uścisku. Stoimy tak chwilę, po czym moja przyjaciółka mruczy.
      - Przez tego dupka Tamiko uciekła.
      Krzywię się lekko.
      - Kto?
      Lettie chichocze lekko, po czym odsuwa się.
      - Moja współlokatorka. Gdy Robert wparował i zaczął na mnie krzyczeć, wyszła. Boję się, że już mnie nie lubi...
      Prycham, słysząc to.
      - Jak mogłaby cię nie lubić przez jednego dupka. Może nie wiedziała, jak się zachować – próbuję ją pocieszyć. - Ale tak właściwie, to czego on tu szukał?
      Lettie ucieka wzrokiem i siada na swoim łóżku.
      - Zaczął mnie przepraszać, że wcale nie chciał. Bla, bla, bla. Nic ważnego.
      - Możesz mi powiedzieć – dosiadam się do niej i zerkam na nią ukradkiem.
      Scarlett wzdycha i patrzy na mnie. W jej oczach czai się smutek.
      - Poznałam go, gdy miałam osiemnaście lat. Szybko zostaliśmy parą. Był starszy, trochę niegrzeczny, wiesz jak to działa na kobiety. Byłam daleko od ciebie, a Misty kompletnie nie zna się na ludziach. Ty byś mnie ostrzegł jaki z niego zimny drań, a tak... Jakoś rok temu mi się oświadczył. Wyniosłam się od dziadków do niego, do Los Angeles. Wszystko było pięknie. Miałam dwadzieścia lat, ukochanego, plany. Byłam szczęśliwa. Trzy miesiące temu miał się odbyć nasz ślub – głos zaczynał jej drżeć. Splotłem swoje palce z jej. - Z samego rana poszłam go obudzić po wieczorze kawalerskim. Wszyscy mieszkaliśmy wtedy w hotelu. Znalazłam go w łóżku z trzema kobietami! - łzy ciekną jej już po policzkach strumieniami. - Striptizerką, jedną z zaproszonych na ślub oraz mamą mojej świadkowej! Dwanaście godzin później stałam już pod twoimi drzwiami – wzrusza ramionami.
      Patrzę na nią i nie mogę w to uwierzyć. Mam ochotę dogonić Roberta i zrobić mu wszystkie najgorsze rzeczy świata. Ale... Coś z tyłu głowy mówiło mi, że jej ból to moja wina, bo uciekłem od Rebecci. Powinienem był zostać z siostrą i pilnować przyjaciółki...
      Oplatam Scarlett ramionami i trzymam ją mocno. Szlocha chwilę, po czym po prostu się tuli. W ciszy.
      - Przeszkadzam? - w pomieszczeniu rozchodzi się wysoki, kobiecy głos. Zerkam na przybysza i widzę niebieskowłosą Azjatkę o zaniepokojonej minie. Wnioskuję, że to Tamiko.
      Odsuwam się od Lettie i uśmiecham przyjaźnie do jej współlokatorki.
      - Jestem Weasley – wyciągam dłoń.
      - Tamiko – odpowiada, gapiąc się na Scarlett. - Scar, jak się czujesz?
Lettie ociera policzki wierzchem dłoni i uśmiecha się lekko.
      - Już dobrze. Idziemy na śniadanie?
      Kiwam głową, ale również uważnie obserwuję Lettie. Widzę, że emocje związane z nagłym pojawieniem się tego dupka, jeszcze nie odeszły. Obejmuję ją opiekuńczo ramieniem (przymykając oczy na lekki uśmieszek Tamiko) i prowadzę w kierunku stołówki. Japonka wesoło podąża za nami, nucąc kawałek, którego nie znam.
      Przed drzwiami do stołówki minęliśmy sporo innych uczniów i trochę przeraziło mnie ile talentów może znajdować się w jednym pomieszczeniu. Gdzieś w oddali dostrzegłem Petera Jacksona i Sylvestra Stallone, i aż mnie wmurowało w podłogę. Takie osobistości mają uczyć mnie? Zwykłego dzieciaka z Nowego Jorku. Jakim cudem to się w ogóle dzieje?
      I te wszystkie laski wkoło... Gdzieś w międzyczasie puściłem Scarlett i szedłem nieco za nią. Pozwalało mi to bezkarnie puszczać oko do dziewczyn. Przecież jestem uroczy (przynajmniej Lettie tak twierdzi). Uśmiecham się do ślicznej rudowłosej, która również wchodzi o stołówki. Ta spuszcza wzrok. Nie zrażam się, po prostu poznaję towarzyszy niedoli. Gdy puszczam oko do blondynki, ta przewraca oczami. Chyba jest zajęta.
      - Proszę, proszę. Weasley już rozpoczął polowanie – słyszę śmiech Scarlett. Zerkam na nią. Wygląda lepiej. Nie ma już śladów po łzach, a na jej ustach błąka się uśmiech.
      Parskam śmiechem.
      - Po prostu witam się z innymi, Lettie.
      Brunetka przewraca oczami i rozgląda się. Nasza współtowarzyszka gdzieś się oddaliła.
      - Widzisz, nie lubi mnie – mruczę, pochylając się.
      Scarlett marszczy nos, przez co przypomina małego pieska.
      - I nie musi, bo jesteś tylko mój – uznaje, po chwili milczenia.
______________
Oto znów ja! I jak zwykle nie wiem, co powiedzieć...



3 komentarze:

  1. Hejka naklejka (pora zmienić powitanko na jakieś inne, hmm...)
    Mamy dzisiaj perspektywę Weasley'a, który wyrywa wszystkie laski w akademii, ok, rozumiem go. XD Ale nie tylko w tej sprawie, również w tej wcześniejszej. Kłopot i Scarlett, i Wes'a nazywał się Robert i był byłym facetem Scarlett. Powtarzam - BYŁYM, więc jakim prawem ją nachodził?! AAA, wyrzuciłabym takiego za drzwi od razu!!! Choć podejrzewam, że by sobie rady nie dała, bo podobno to jakiś mięśniak. Uszkodziłaby się czy coś... Ja bym pewnie na to uwagi nie zwracała, a jakby coś mi się stało to bym ryja darła, że mnie boli. XDDDD No ale wcale się nie dziwię, że się Wes wkurzył, sama bym się wkurzyła! A Tamiko... Kojarzy mi się z taką delikatną osóbką. Taką, którą łatwo można spłoszyć, bezbronnym stworzeniem... Za dużo, spokój. XD W każdym razie wiesz jaka wydaje mi się Tamiko.
    Teraz mówię Wam - Czekać na mnie!!! Bo ja mam już zaczęty rozdział. XD XD A potem ten wspólny, ciak? Chyba że Malffu napisze jeszcze swój... Wszystko możliwe, wszystko...
    No nic, ja spadam robić pracę domową i pisać rozdział.
    Buziaczki! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Tamiko przyjdzie czas :) I tak! Niedługo wspólny i nie mogę się doczekać Twojego rozdziału :3

      Usuń
    2. Niby dlaczego? Tam nie ma na co czekać. ;___;
      Ja tam chcę już wspólny. ;___;

      Usuń

Layout by Tyler